Blog
14 marca 2020
Oglądając i czytając najnowsze wiadomości nt. koronawirusa w pewnym momencie zaczął w moim sercu pojawiać się strach. Co stanie się w przyszłości... Boże jaka jest Twoja perspektywa?... Ty stworzyłeś ten świat...
Ja chcę wciąż pamiętać, że jest ktoś, Kto jest silniejszy niż koronawirus, jest Ktoś Kto jest silniejszy od śmierci! On już ją pokonał przez krzyż i zmartwychstanie! On nie chce naszej śmierci, On chce spełnionego życia dla nas! On pragnie abyśmy swoje życie złożyli w Jego kochające ręce, abyśmy Mu całkowicie zaufali i szukali Go z całego serca. On pragnie stać się naszym Pomocnikiem, naszym bliskim Przyjacielem, Panem i Zbawicielem. On pragnie dać swój pokój. Modlę się o Ciebie abyś mógł doświadczyć tego ponadnaturalnego pokoju i Jego zaopatrzenia.
Ja również wiem co to znaczy strach, niepewność jutra... możemy się wspierać....aby nikt nie pozostał sam... jeśli chcesz porozmawiać możesz do mnie napisać. Shalom. Błogosławię <3
Zachęcam, abyśmy wzięli do naszych rąk miecz Ducha: Słowo Boże i ogłaszali z wiarą Boże obietnice przeznaczone dla każdego człowieka. Np. Psalm 91.
1 Kto przebywa w pieczy Najwyższego
i w cieniu Wszechmocnego mieszka,
2 mówi do Pana: «Ucieczko moja i Twierdzo,
mój Boże, któremu ufam».
3 Bo On sam cię wyzwoli
z sideł myśliwego
i od zgubnego słowa.
4 Okryje cię swymi piórami
i schronisz się pod Jego skrzydła:
Jego wierność to puklerz i tarcza.
5 W nocy nie ulękniesz się strachu
ani za dnia - lecącej strzały,
6 ani zarazy, co idzie w mroku,
ni moru, co niszczy w południe.
7 Choć tysiąc padnie u twego boku,
a dziesięć tysięcy po twojej prawicy:
ciebie to nie spotka.
8 Ty ujrzysz na własne oczy:
będziesz widział odpłatę daną grzesznikom.
9 Albowiem Pan jest twoją ucieczką,
jako obrońcę wziąłeś sobie Najwyższego.
10 Niedola nie przystąpi do ciebie,
a cios nie spotka twojego namiotu,
11 bo swoim aniołom dał rozkaz o tobie,
aby cię strzegli na wszystkich twych drogach.
12 Na rękach będą cię nosili,
abyś nie uraził swej stopy o kamień.
13 Będziesz stąpał po wężach i żmijach,
a lwa i smoka będziesz mógł podeptać.
14 Ja go wybawię, bo przylgnął do Mnie;
osłonię go, bo uznał moje imię.
15 Będzie Mnie wzywał, a Ja go wysłucham
i będę z nim w utrapieniu,
wyzwolę go i sławą obdarzę.
16 Nasycę go długim życiem
i ukażę mu moje zbawienie.
16 marca 2020
Bóg pragnie z nami rozmawiać. Szuka różnych sposobów aby do nas dotrzeć. :) Do mnie mówi często przez sny... :)
Dzisiaj śnił mi się dom modlitwy w którym trwa nieustanna modlitwa... We śnie wiedziałam, że w tym miejscu jest bezpieczeństwo i zaopatrzenie. Byli tam ludzie którzy nieśli pomoc gdy było niebezpiecznie.... Dziękuję wszystkim, którzy się modlą! Nie ustawajmy!
04 lipca 2020
"Mamy zaś ten skarb w naczyniach glinianych, aby się okazało, że moc, która wszystko przewyższa, jest z Boga, a nie z nas. Zewsząd uciskani, nie jesteśmy jednak pognębieni, zakłopotani, ale nie zrozpaczeni, Prześladowani, ale nie opuszczeni, powaleni, ale nie pokonani, Zawsze śmierć Jezusa na ciele swoim noszący, aby i życie Jezusa na ciele naszym się ujawniło. Zawsze bowiem my, którzy żyjemy, dla Jezusa na śmierć wydawani bywamy, aby i życie Jezusa na śmiertelnym ciele naszym się ujawniło. Tak tedy śmierć wykonuje dzieło swoje w nas, a życie w was." 2 Kor. 4.7-12
Po mojej podróży, która na ten moment zakończyła się na Frankfurcie tak właśnie się czułam: powalona.... Ale wiedziałam też że Duch Święty wciąż mówił do mojego serca: ale nie pokonana! :)
Tak, jak wspomniałam na mojej głównej stronie, z powodu covid-19 dalsza podróż nie była możliwa. Jednak pomimo tych wszystkich przeciwności i wyzwań jestem przekonana, że miałam się znaleźć we Frankfurcie, właśnie w tym czasie. Działy się tam niezwykłe rzeczy, wiem że to niebo aranżowało te wszystkie spotkania i rozmowy. Jestem Bogu tak bardzo wdzięczna za kościół, za Wasze modlitwy. Wiem, że modlitwy płynęły z Polski, i również z drugiej strony kuli ziemskiej gdzie mnie oczekiwano w tej szkole. Teraz z perspektywy wiem, że byłam niesiona w tym czasie przez modlitwy kościoła, tak jakby na skrzydłach orłów.
Poczynając od podróży samolotem z Krakowa do Frankfurtu (tam miałam przenocować, aby przesiąść się na następny samolot). W samolocie połowa miejsc pustych, miejsca zajęte: co drugie, co trzecie. A ja mam bilet w rzędzie gdzie siedzimy gęsto miejsce przy miejscu.... Ktoś mówi: chyba komputer się, pomylił, ponieważ wokół pełno pustych miejsc...ale teraz wiem, że to Jezus wybrał dla nas te miejsca! :) Siedziałam tam i rozmawiałam z dwiema bardzo niezwykłymi osobami, mamą i synem którzy bardzo poważnie traktują wiarę w Boga. Syn studiuje medycynę ponieważ chce pomagać ludziom!
Hostel w którym mieszkałam (miał być tani i na zdjęciach wyglądał dobrze...), znajdował się przy jednej z najgorszych ulic tego miasta. Na chodnikach pod hostelem wiele osób jest uzależnionych od narkotyków, wielu bierze narkotyki na chodniku, na oczach przechodniów. Widzisz jak młody człowiek wbija sobie strzykawkę w szyję.... Serce pęka.... Wielu z nich żebrze, są wychudzeni, brudni, chorzy, niektórzy śpią na tych chodnikach, w bramach. Widać zniszczenie zadane im przez przez przeciwnika. W większości to młodzi ludzie.... Co kilka metrów na tej ulicy znajdują się domy publiczne, kluby nocne, "pracują" tam młode dziewczyny, można usłyszeć tam również rosyjski język... Mieszkając w hostelu, z tej ulicy dochodzą głośne kłótnie, syreny karetki pogotowia i syreny policyjne. Ulica, dwie dalej są piękne szklane wieżowce. Zdecydowanie to miejsce potrzebuje objawienia Kochającego Serca Jezusa. Wchodząc na recepcję Hostelu słyszałam chrześcijańska muzykę... pomyślałam: przecież nie jest to chrześcijański hostel... Miły pan z recepcji tego Hostelu powiedział że to on wybrał tą muzyką. :) Ładna... to chrześcijańska muzyka? Prawda? tak! :) A Pan jest może chrześcijaninem? Nie..... ale lubię taka muzykę!... :). Jadąc w windzie spotkałam tam kolejnego młodego mężczyznę o szczerych, dziecięcych oczach. Zaczęliśmy rozmawiać: gdzie ja z tym plecakiem się wybieram.... misje? A to ciekawe, że rozmawiamy, powiedział mój rozmówca, ponieważ ja kilka dni temu zacząłem czytać Biblię dla dzieci i mój tata tez zaczął ją czytać... Naprawdę! to chodź usiądziemy na schodach i porozmawiamy o Jezusie :).
Akurat tego wieczoru w tym Hostelu był darmowy wieczorny posiłek (taki prezent od Boga :)). W jadalni zaczęłam rozmawiać z miłym starszym Panem, który zrobił sobie kilkudniowe wakacje właśnie w tym Hostelu. W tej chwili mieszka w Domu Spokojnej Starości. Gdy zapytałam go czy może jest chrześcijaninem? Zaśmiał się i powiedział: nie... nie... ja pochodzę z rodziny nazistów... Dla Jezusa nie jest to przeszkodą - pomyślałam, On przyszedł do tych którzy się źle mają.... "Wiesz we mnie mieszka Jezus i On gdy położę swoją rękę na Twoją rękę może Cie dotknąć, uzdrowić, czy ja mogę się o Ciebie pomodlić ponieważ widzę że masz problem z nogą?" -zapytałam. Tak, możesz. Modliłam się o cała pełnie w Chrystusie, o uzdrowienie, o łaskę wiary, o objawienie Bożej miłości dla tego cennego dla Jezusa człowieka. Następnego dnia sam mnie zagaił w jadalni i powiedział: "wczoraj, gdy modliłaś się o mnie, gdy dotknęłaś mojej ręki - coś mnie wewnątrz dotknęło... " łzy zaczęły lecieć mu po twarzy.... "bo ja muszę ci powiedzieć że ja sam też byłem nazistą, przez 15 lat...." Pamiętaj proszę, że jest Jezus który chce wybaczyć każdy nasz grzech, wystarczy że Go poprosimy o przebaczenie... dla Niego nie ma grzechu zbyt dużego.... On za nie wszystkie zapłacił już na krzyżu" - zapewniłam go.
Następnego dnia gdy nie udało mi się jednak wsiąść do kolejnego samolotu, najpierw spotkałam cygankę na lotnisku, która okazało się, że miała ze sobą Biblię, która od czasu do czasu czytała.... Była w bardzo trudnej sytuacji rodzinnej, przemoc... Później na stacji PKP pomagałam kupić bilet w automacie pewnej miłej dziewczynie. Pytam ją 'Where are you from? " "Im from Poland..." odpowiedziała :) a... to miło poznać, świat jest mały :)
Później poszukiwałam kafejki internetowej aby móc pismo do pewnego urzędu w sprawie tego wylotu. Tam szukając potrzebnych danych, strony internetowej jakoś nie mogłam tego długo znaleźć i zaczęłam myśleć o sobie: "ja czuje się taka nieadekwatna, niewystarczająca do tej podróży, misji..." Te przeróżne przeciwności zaczęły wręcz krzyczeć do mojego umysłu: "kim ty w ogóle jesteś...? gdzie chcesz lecieć...." I wtedy przypomniał mi się obraz mojej małej 3- letniej brataniczki Rozalki. Rozalka doskonale wie, że jest kochana przez swoich rodziców, kochana przez swojego tatę. Gdy zrobi coś źle, jej tato z cierpliwością i miłością wszystko jej tłumaczy. Więc Rozalka chodzi szczęśliwa, uśmiechnięta, nie można jej zranić ponieważ wybacza od razu, jest bardzo kreatywna, rozwija się niczym kwiat w cieniu tej miłości. Bóg wtedy zaczął mówić do mojego serca: "Widzisz tą Rozalkę? Wystarczy że ja jestem Twoim Ojcem i ja Cie kocham, nie musisz niczym być, ja wystarczę, po prostu przyjmuj moją miłość, odpocznij w niej".
Tam w tej kafejce spotkałam bardzo miłego człowieka z regionu Chin, pochodzącego z mniejszości etnicznej tego narodu. Pochodzi on z rodziny muzułmańskiej. Od niego dowiedziałam się, że Partia Komunistyczna Chin chce sprawić aby ludzie wierzyli tylko w ich przywódcę. I jeśli ktoś wierzy w jakiegoś Boga, czy to chrześcijańskiego czy muzułmańskiego, Państwo postawiło sobie za cel zniszczyć tych ludzi. Dla Muzułman Państwo stworzyło wiele koncentracyjnych obozów na terenie Chin (Obozy te przypominają obóz w Oświęcimiu....)
Na obiedzie, w pewnej kafejce tam spotkałam również trzech miłych panów, którzy mnie zaprosili do swojego stolika. Zapraszając mnie pewnie myśleli, że ja to pewnie jakaś turystka jestem... I gdy w rozmowie okazało się, że ja to wcale nie jestem taka zwykła turystka... :) na początku widziałam lekkie zmieszanie. Myślę że oczekiwali że będę potępiać ich styl życia, albo coś w tym rodzaju... Ale gdy dowiedzieli się że wierzę w Jezusa który nie potępia ludzi, ponieważ całe potępienie wziął na siebie... że wierzę w Boga który chce objawić każdemu, że patrzy na nas jako jego ukochane dzieci... że On wie że my ludzie czasami robimy głupie rzeczy, ponieważ myślimy że jesteś sierotami... nie wiemy kim jesteśmy...czasami nie wiemy, że mamy potężnego Kochającego Ojca w niebie, który pragnie się o nas zatroszczyć.... Wtedy zmieszanie odeszło...
Gdy przygotowywałam się do opuszczenia hostelu, aby wrócić do Polski rozmawiałam z pewną piękną dziewczyną z Meksyku, która tam pracowała. Podziękowałam jej za jej pracę i zapytałam czy czy wie że Jezus bardzo ja kocha? Powiedziała że, nie nie wie... (myślałam że każdy na świecie już wie o tym...). Wiesz Bóg ma nadzieję dla Ciebie, dobre plany dla Twojego życia, zachęcam Cię abyś zobaczyła Jego perspektywę - znajdziesz ją w Biblii... czy masz Biblię? "Nie nie mam, ale sobie kupię, będzie to moja pierwsza Biblia w życiu.. " - odpowiedziała.
W drodze powrotnej, już autobusem Singbad :), spotkałam kolejną niezwykłą polkę mieszkającą już od wielu lat w Niemczech. Gdy była ona nastolatką będąc na pielgrzymce w Niemczech, uciekła z niej, aby zostać już w tym kraju :). Pani ta pracuje w Domu Spokojnej Starości w którym odbywają się zarówno msze katolickie, jaki i nabożeństwa ewangeliczne. Powiedziała ona "Mimo że jestem katoliczką, tak bardzo podobają mi się te ewangeliczne nabożeństwa, że zachęcam moich podopiecznych katolików - może was zawiozę na to nabożeństwo? Zobaczycie jakie jest zachęcające :)"
Jestem Bogu wdzięczna za możliwość spotkania tych wszystkich ludzi, modlę się o nich, o ich rodziny, błogosławię. Ufam, że kiedyś jeszcze się z nimi spotkam, albo po tej stronie albo już w Domu Ojca. <3
24 marca 2020
Czy istnieje Ktoś, kto zgodziłby sie oddać swoje życie po to, aby ktoś inny mógł żyć...? Gdzie szukać takiej Miłości?.. Czy to możliwe aby Ktoś już zapłacił swoją śmiercią abyśmy my ludzie mogli żyć?....
Spotkałam Kogoś, Kto rozumie moje cierpienia, ponieważ sam cierpiał tak bardzo, On cierpiał zarówno fizycznie jak i emocjonalnie.
Spotkałam Kogoś, Kto posiada ogrom współczucia i zrozumienie dla tych, którzy cierpią, ponieważ jest kochajacym, dobrym Ojcem dla każdego.
Spotkałam Kogoś, Kto jest większy niż koranawirus, niż śmierć. On to wszystko pokonał już na krzyżu. On umiłował świat i przyszedł dać nam życie. Dla Niego nie ma rzeczy niemożliwych!
On chce pomóc, przylgnijmy wszyscy do Niego, do Jego miłości z całego serca. Pozwólmy Mu, aby On nas pocieszył. Oczekujmy Jego zwycięstwa, Jego cudów! <3
"Któż nas może odłączyć od miłości Chrystusowej? Utrapienie, ucisk czy prześladowanie, głód czy nagość, niebezpieczeństwo czy miecz? (...)
Ale we wszystkim tym odnosimy pełne zwycięstwo dzięki Temu, który nas umiłował. I jestem pewien, że ani śmierć, ani życie, ani aniołowie, ani Zwierzchności, ani rzeczy teraźniejsze, ani przyszłe, ani Moce, ani co wysokie, ani co głębokie, ani jakiekolwiek inne stworzenie nie zdoła nas odłączyć od miłości Boga, która jest w Chrystusie Jezusie, Panu naszym. "
List do Rzymian 8.35-39
23 kwietnia 2020
„Bóg, który widzi”
Hagar była samotną matką
Została porzucona przez rodzinę, do której należała
I tam na pustyni, tylko z synem
Z bardzo małym zaopatrzeniem
Zastanawiała się
Zadawała pytania
Czy ona kogoś obchodzi?
Płacze na pustyni
Zagubiła się w rozpaczy
Myśli, że nikt jej nie kocha
Hagar uważa, że nikogo tam nie ma....
Ale Bóg mówi:
Będę wokół niej pierścieniem ognia
I będę chwałą pośród niej
I moc mojej obecności
przyprowadzi ją na kolana
I ja znów ją podniosę
Bo jestem Bogiem, który widzi
Jestem Bogiem, który widzi
Następnie Bóg przemawia łagodnym szeptem
I cicho woła jej imię
Ona czuje, jak Jego ramiona obejmują ją
Jak ją trzyma
I nigdy nie będzie już taką samą
Bo jestem Bogiem, który nigdy się nie zmienia
A moje obietnice są prawdziwe
A kiedy ten świat was opuści
Właśnie tak zrobię!
I jest inna kobieta o imieniu Ruth
Pochodziła z krainy Moabu
I spotkała ją żałoba i ból serca
Była wdową i mieszkała ze swoją teściową, która również była wdową
A teraz nadszedł czas, aby przejść dalej
Ale Ruth nigdy nie była w Betlejem
Nigdy nie smakowała Domu Chleba
Ale teraz usłyszała wewnętrzne zaproszenie, by przyjść, posmakować i zobaczyć
A więc ślubowała się swojej teściowej
I powiedziała, gdzie pójdziesz, pójdę
Gdzie ty zamieszkasz, ja zamieszkam
Gdzie ty umrzesz, i ja tam umrę
I rozpoczyna podróż do Ziemi Obiecanej
Podróżuje przez pustynię
I pozostawia rozpacz poza sobą
Ma nadzieję na przyszłość
Prosi Boga aby ją prowadził
A Bóg mówi:
Założę ci pierścień na Twój palec
I pobłogosławię cię dzieckiem w twoim łonie
Zbawiciel narodzi się przez ciebie
Aby uwolnić świat od grzechu
I On uczyni dla ciebie wszystkie rzeczy nowe
I znów będziesz kochana
A potem od Rut, która urodziła syna
Obed, który zrodził syna
Jesse, który zrodził syna
Został nazwany David
David, niegdyś pasterz
Teraz potężny wojownik, namaszczony król jest sam
Przerażony w ciemności
Ukrywa się na pustyni
Walczy z rozpaczą
David myśli, że jego życie się skończyło
I myśli ze Bóg go opuścił
Ale Bóg mówi:
Będę Skałą waszego zbawienia
Będę trzymał cię siłą Mojej prawicy
I moc Mojego Ducha
Uwolni cię od wszelkiego strachu
W godzinie największej potrzeby
Przekonasz się, że jestem blisko
jestem tutaj
I będę wokół ciebie pierścieniem ognia
I będę chwałą pośród ciebie
I moc Mojej obecności
Przyprowadzi cię na kolana
Potem znów cię podniosę
Bo jestem Bogiem, który widzi
A potem z linii Dawida
Wreszcie Jezus Mesjasz
Namaszczony, Jeszua, Chrystus
Urodzony w tym samym Domu Chleba, aby być Chlebem Życia
W mieście Betlejem
I On powstanie
I będzie nazwany Synem Bożym
Nazywa się Emmanuel, Bóg z nami
I On leczy i uwalnia
A potem spotkał się z kobietą
Nazwana Maryja z Magdali, nękana przez demony
Dręczona przez złe duchy, Jezus uwolnił ją
I Maryja poszła za Nim, słuchała siedząc u Jego stóp
Służyła Mu i kochała Go
Och, jak Go kochała
Ale potem patrzyła, jak przybili Go do krzyża
I kiedy złożyli Jego ciało w grobie
W tym momencie jej nadzieja umarła, umarła
Ona płacze w ogrodzie
Jest załamana w rozpaczy
Ona szuka swego Zbawiciela
Ale Jego ciała nie ma
A On mówi: Maryjo
Chwała, chwała, chwała, Alleluja
Będę chwałą pośród Ciebie
I każde kolano się przede mna zegnie
I każdy język się wyzna
Tak, cały świat będzie Mnie czcić
W całej Mojej Świętości
Będę pierścieniem ognia wokół ciebie
I będę chwałą pośród was
I moc Mojej obecności
Przyprowadzi cię na kolana
I znów cię podniosę
Bo jestem Bogiem, który widzi, który widzi
Jestem Bogiem, który widzi
Och, jestem Bogiem, który widzi, widzę cię
Jestem Bogiem, który widzi cię na twojej pustyni
Widzi cię w twoim złamaniu
Kiedy czujesz się samotny, jestem Bogiem, który widzi
W pustynnych miejscach, w twoich pustych przestrzeniach
Jestem Bogiem, który widzi
Jestem bliżej, niż myślisz
Tutaj w powietrzu, którym oddychasz
Jestem Bogiem, który widzi
Ciebie <3
27 października
Jakiś czas temu byłam na pewnym "szkoleniu" p. Danem Mohler'em . Do szkoły misyjnej z Iris nadal nie mogłam wyjechać. Granice USA wciąż są zamknięte dla krajów ze strefy Schengen. Moja aplikacja została przeniesiona do kolejnej szkoły która odbędzie się w czerwcu, w przyszłym roku (jeszcze nie wiadomo w jakiej lokalizacji świata).
Ostatni czas był "szkoleniem" z umierania dla siebie i wybierania życia dla Chrystusa. Znalazłam się w miejscu, gdzie doświadczyłam sporo wyzwań m.in.: wyzwiska, opluwanie, próby pobicia, pomówienia, oskarżenia. Było tak trudno, że pojawiły się bóle psychosomatyczne z powodu stresu. W tych sytuacjach kilka myśli P. Dana pomagało mi wciąż na nowo zwracać się do właściwej perspektywy w patrzeniu na życie w trudnościach. Mówił on np. "jeśli niesprawiedliwość w stosunku do ciebie cię uraża, jeśli od razu nie przebaczasz i nie masz współczucia do tej osoby która jest pogubiona - nie możesz świecić miłością Chrystusa i nie możesz mieć wpływu na świat. Mówiłam wtedy Bogu "ja chcę mieć wpływ na świat, proszę pomóż mi...!" Więc pokutowałam z tych moich zranionych emocji, z użalania się nad sobą, z niewiary, błogosławiłam tych ludzi, modliłam się o dobro dla nich... i wtedy Bóg przychodził z pomocą, przynosił swoją łaskę do tych sytuacji. Bóg wiąż przypominał mi, że w moim życiu nie chodzi o mnie, ale o Królestwo Boże i ludzi. Myślę, że to stwierdzenie jest prawdziwe: "Próby są ogromnym polem popisu dla Królestwa Bożego. Szatan za każdym razem, gdy dotyka cię trudnościami, ryzykuje to, że ugruntuje w tobie Chrystusa..." Wiadomo, że nie o to chodzi abyśmy pozwoli się krzywdzić, ponieważ potrzebujemy przeciwstawiać się złu i użyć dostępnych środków, aby prawa człowieka nie były łamane. Ale chodzi mi o moją postawę serca w tym czasie.
Za jakiś czas pojawiła się kolejna niesprawiedliwość.... Jakby jeszcze większa i bardziej raniąca....W pierwszej chwili wcale nie było to łatwe, gdy Bóg mówił do mnie: "Jeśli nie masz głębokiej współczującej miłości do swoich wrogów - nie módl się o nich"... Mówiłam wtedy Bogu "oczywiście wiem, że mamy przebaczać wrogom i modlić się o nich ale akurat dla tych osób nie mam głębokiej współczującej miłości.... Jak po ludzku można mieć do nich taką miłość?"... Ale chciałabym mieć taką miłość... chciałabym patrzeć na tych ludzi jak Ty patrzysz... W moim umyśle myślę, że wiem, że Ty ich widzisz jako zagubione dzieci... sieroty, które jeszcze nie wiedzą, że mają miłującego ich Boga Ojca... Ale w sercu nie miałam tego rodzaju miłości... Prosiłam Boga: proszę daj mi taką miłość... I wtedy Bóg zaczął usuwać ból z mojego serca, wlewać tą miłość.... Jednak trochę to trwało, zanim to moje serce zaczęło się zgadzać z Bogiem w tej kwestii... Chwała Bogu za to, że On przyszedł uleczyć złamane serca! Bóg zaczął mi pokazywać, że Jego Miłość jest potężniejsza! Pokazywał mi, że mogę odpocząć w tej miłości.... Jestem Bogu wdzięczna, że podczas tych "szkoleń" byli przyjaciele, którzy modlili się o mnie. Jestem Jezusowi wdzięczna za żywy Kościół, który okazuje praktyczną miłość, także wyrażając to przez modlitwę....
Proszę Boga, aby dał mi większą łaskę, abym w różnych przeciwnościach koncentrowała się na Jezusie, który jest rozwiązaniem i Panem nad ogniem. Aby trudności nie przysłoniły mi Jezusa. Modlę się aby Pan dał mi łaskę większej wiary... abym nie pozwalała się niczemu gorszyć, dotknąć, abym pamiętała, że nigdy nie walczymy z krwią i ciałem... abym mogła mieć głęboką współczującą miłość dla moich wrogów... Abym nie pozwoliła się okraść z radości. Wierzę, że nasza wiara w Tego, który nas tak bardzo kocha, wierzę że Jego miłość - zwycięża świat! ....
Myślę, że każdy z nas osób wierzących dokładnie tam gdzie jest, wśród swoich bliskich, w pracy - ma swoje osobiste pola misyjne...
„Weselcie się z tego, mimo że teraz na krótko, gdy trzeba, zasmuceni bywacie różnorodnymi doświadczeniami. Ażeby wypróbowana wiara wasza okazała się cenniejsza niż znikome złoto, w ogniu wypróbowane, ku chwale i czci, i sławie, gdy się objawi Jezus Chrystus.” 1 P, 1.6-7
11 lutego 2021
Bo przecież jam zawsze z tobą; Tyś ujął prawą rękę moją.
Prowadzisz mnie według rady swojej, A potem przyjmiesz mnie do chwały.
Kogóż innego mam w niebie, jeśli nie ciebie? I na ziemi w nikim innym nie mam upodobania!
Chociaż ciało i serce moje zamiera, To jednak Bóg jest opoką serca mego i działem moim na wieki.
Bo oto ci, którzy oddalają się od ciebie, zginą: Wytracasz wszystkich, którzy nie dochowują ci wierności.
Lecz moim szczęściem być blisko Boga. Pokładam w Panu, w Bogu nadzieję moją, Aby opowiadać o wszystkich dziełach twoich.
Psalm 73